Malujemy trawę. Coraz mniej natury w naturze
Autor: Joanna Nikodemska
Coraz mocniej ingerujemy w przyrodę, ale na każdym kroku wykazujemy się niewiedzą i arogancją, wyrządzając jej same szkody.
(…) W poprawianiu natury szczyt osiągnęli rozmiłowani w gadżetach Japończycy. Ich ostatni hit to lewitujące bonsai. Otulone ziemią i magnesem drzewko unosi się nad magnetyczną bazą. Mikrobiolog dr Jakub Urbański potwierdza moje obawy, że to latanie mu bardzo szkodzi. Rośliny mają narządy zmysłów służące chociażby określeniu kierunku siły ciążenia. Silne pole magnetyczne może zaburzać ich fizjologię, wpływając na wzrost. Jakby tego było mało, drzewko przez cały czas obraca się wokół własnej osi, więc nieustannie zmienia mu się źródło światła...
Takich „udoskonaleń” jest masa, choćby zwisające z sufitu doniczki, w których rośliny rosną do góry nogami. Upowszechniło się też znane w PRL-u malowanie trawy na zielono, uprawiane przed wizytami partyjnych dygnitarzy. Dziś, zamiast klęczeć z pędzlem na trawniku, robi się opryski specjalną farbą. Można dobrać sobie odcień i zatuszować przebarwienia, tworząc trawnik doskonały. Producenci twierdzą, że używają pigmentów biodegradowalnych, które nie wnikają w tkanki, przez co są bezpieczne dla roślin i zwierząt. Nawet jeśli, to smutny jest fakt, że irytują nas pożółkłe źdźbła i spadające liście, które grabimy jesienią, pozbawiając małe zwierzęta zimowej otuliny. Niestety, w naturze zaczęła nam przeszkadzać jej naturalność.
Źródło i pełen tekst: http://www.focus.pl/artykul/malujemy-trawe-coraz-mniej-natury-w-naturze
Link do materiałów w wersji pdf